sobota, 21 grudnia, 2024
0
  • No products in the cart.
Bez kategorii

Przyszłość biegania w Polsce, a sprawa PZLA

Obserwuję co dzieję przez ostatnie dni w środowisku biegowym i powiem Wam, że nie pamiętam, kiedy wszyscy mówili tak głośno i wyraźnie jednym głosem. Oczywiście sytuacja ta nie dziwi mnie wcale, jeśli poddać ją bliższej analizie. O ile debatujemy, czasem kłócimy się o sprawy mniej lub bardziej błahe, to w obliczu zewnętrznego zagrożenia potrafimy się zmobilizować i stanąć razem do walki. Takie realne zagrożenie pojawiło się ze strony PZLA. Zagrożenie naszej wolności i suwerenności, więc jak jeden mąż próbujemy zareagować w jedyny właściwy sposób – zablokować zamach na to co nasze.

Jak na zarzuty reaguję PZLA?

“W związku z nieprawdziwymi informacjami, jakie są publikowane w internecie nt. projektu Polskiego Związku Lekkiej Atletyki dla biegaczy amatorów, uprzejmie informujemy, że wszystkie szczegóły ogłosimy w pierwszym kwartale 2015 i wówczas przyjdzie czas na ocenę naszej propozycji. Jednocześnie podkreślamy, że licencje funkcjonują w wielu europejskich krajach. Są one dobrowolne i dają ich posiadaczom konkretne profity. Nie ma i nie będzie żadnego obowiązku posiadania licencji biegacza amatora. Jako związek sportowy czujemy się odpowiedzialni za rozwój lekkoatletyki w Polsce, w tym biegania, dlatego powstanie równolegle ocena i certyfikacja biegów masowych, wzorowana na przepisach i wytycznych IAAF oraz EA.” 

Oczywiście trudno odnieść się do większości zarzutów, które często są kuriozalne, jednak PZLA jest sama sobie winna. Można wszystkim próbować wmówić, że się mylą i źle rozumieją działania PZLA, albo zastanowić się czy przypadkiem samemu nie popełniło się kardynalnych błędów przy wdrożeniu projektu. PZLA wybrało tą pierwszą drogę, wg mnie błędną i nie pokazującą zupełnie chęci dialogu i szerokich konsultacji ze środowiskami biegaczy. Poczekajcie do 1 kwartału 2015, wtedy przedstawimy już gotowy projekt. ( czyli zostaniemy postawieni przed faktem dokonanym, oczywiście wszystko jest i pozostaje w duchu dobrowolności)

W jednym z wywiadów, ekspert PZLA, pan Janusz Szydłowski przyznał, że rzeczywiście do tej pory PZLA średnio (a jest to eufemizm) interesowała się biegami masowymi, ale lepiej zrobić to późno niż wcale. W takim układzie, czy tak trudno było przewidzieć, że projekt zostanie potraktowany jako skok na kasę? Czytałem wiele komentarzy czołowych polskich zawodników, którzy żalą się na brak wsparcia ze strony związku. Skoro PZLA nie potrafi zorganizować się w taki sposób, by zapewnić odpowiednie warunki dla 20-30 najlepszych zawodników, to co tu mówić o całej Polsce. Inny z wywiadów mówi o tym, że jeśli środowiska biegowe/organizatorzy będą przeciw ( nie wiem, jak można mówić tutaj o hipotezie, wystarczy otworzyć jakikolwiek portal biegowy) to jest opcja wycofania się z obowiązkowego ubezpieczenia NNW dla biegaczy. Czyli PZLA byłaby gotowa zrezygnować z głównego filaru swojego projektu i stworzyć jedynie Kartę Biegacza, która de facto byłaby kartą rabatową na różne dobra i usługi? Nie chce mi się w to wierzyć.

Karta to też doskonała baza danych dla firm partnerów, które dostają bezpośredni dostęp do klientów. Takie Bazy są warte wielocyfrowe sumy i zarówno PZLA jak i potencjalni partnerzy doskonale zdają sobie z tego sprawę.
Swoją drogą, większość z nas będących odbiorcami usług NNW w pracy, w szkole czy też ubezpieczając się prywatnie nie potrzebuje dodatkowej Licencji zawierającej NNW, gdyż sport rekreacyjny podlega pod standardowe oferty ubezpieczeń NNW.

Boli mnie to, że PZLA nie wyciąga żadnych wniosków i po początkowym kryzysie w dalszym ciągu podążą swoją wydeptaną ścieżką. Pytanie dlaczego tak jest pozostawiam na razie bez odpowiedzi, jednak zakładam, że w ramach tak szerokiego projektu jest wiele rzeczy, które mogą być przydatne dla zarówno biegaczy jak i organizatorów, jednak poprzez sposób ich narzucenia, wdrożenia oraz połączenia z “n” innych tematów przepadną. 99% odbiorców mówi NIE, PZLA mówi poczekamy zobaczymy.

Zatem co nas może czekać w 1 kwartale 2015 r.
Istnieje szereg największych imprez, którym będzie zależało na certyfikatach PZLA z uwagi na rangę zawodów Mistrzostw Polski. Najwięksi gracze wejdą zatem do Rodziny PZLA. Koszty NNW wezmą na siebie, a dla nas uczestników nie zmieni się absolutnie nic. Średnie biegi i ich organizatorzy nie zdecydują się na taki krok, gdyż ubezpieczenie NNW wymagane przez certyfikat biegów PZLA będzie dodatkowym kosztem, a przerzucenie tego kosztu na biegaczy będzie równoznaczne z gigantycznym spadkiem frekwencji na zawodach plus falą krytyki związaną z podporządkowaniem się pod projekt PZLA ( nie sądzę, by nastroje środowiska mogły się zmienić bez zasadniczej zmiany nastawienia PZLA)
Efekt: Burza w szklance wody. Nic się nie zmieni.

Alternatywna rzeczywistość:
PZLA wychodzi do ludzi z pozycji partnera, a wręcz lennika do biegaczy i organizatorów. Takie podejście powinno mieć miejsce od samego początku, gdyż “my chcemy dla Was dobrze, by żyło Wam się lepiej” zdecydowanie nie zdało egzaminu.

Boom na bieganie w Polsce jest faktem. Faktem jest też to, że świadomość biegaczy jest wciąż na niskim, lecz rosnącym poziomie. Rola do spełnienia przez PZLA w połączeniu z ogromnymi rzeszami osób, które mogłyby w tym pomóc jest ogromna. Skoro PZLA ma takie możliwości i partnerów, to należałoby zacząć od organizowania spotkań i konferencji dla biegaczy lub chociażby videocastów traktujących o zdrowiu. Problem braku dostępności lekarzy, którzy potrafiliby przeprowadzić wywiad i podstawowe badania dla biegaczy istnieje. Obecnie mamy do czynienia z sytuacją, w której jeśli wylądujemy u lekarza, który nie ma kontaktu ze sportem, to pierwszym i jedynym zaleceniem będzie “Proszę, nie biegać”. Stąd też jestem zdania, że przeprowadzenie szkoleń dla lekarzy lub wyselekcjonowanie i stworzenie tzw. pakietu podstawowego dla np. lekarzy pierwszego kontaktu byłoby genialnym posunięciem. Jednak powtarzam dobrowolnym!

PZLA mogłoby również skupiać organizatorów biegów i wspólnie negocjować stawki różnych usług, gdyż obecnie każdy walczy na własnym podwórku, a takie rozwiązania mogłyby trafić nawet do mniejszych imprez na 200-300 uczestników, których organizowanych są setki w skali roku.

PZLA chce dbać o standard biegów. Obecnie konkurencja na rynku biegowym jest tak ogromna, że każdy organizator, który chce się na nim utrzymać konkuruje poprzez jakość jaką zapewnia uczestnikom. Nie widzę problemu w tym, że biegi mogłyby być certyfikowane, jednak dla mnie jest to tworzenie bytów ponad potrzebę. To rynek decyduje o tym czy bieg jest dobrze zorganizowany a nie PZLA i tabelki. Ze strony PZLA pojawiły się zarzuty, iż to organizatorzy zarabiają na biegach, a nie PZLA na karcie biegacza. To proste prawo rynku, jeśli organizator zrobi dobrą imprezę, ma dobry produkt za który biegacz płaci godziwe pieniądze to gdzie tutaj problem? Start w zawodach jest zupełnie dobrowolny.

Liczę na to, że PZLA wyciągnie rękę do biegaczy i rozpocznie dialog nad konkretnymi rozwiązaniami, które warto wprowadzić. W projekcie i w wypowiedziach PZLA jest wiele sprzeczności i niedopowiedzeń dlatego efekt jest taki jak widać. Może uda się jeszcze wyjść z tego, ale na to potrzeba zdecydowanych i szybkich działań

W momencie w którym publikowałem ten wpis otrzymałem kolejne oświadczenie PZLA, sprzeczne z pierwszym oraz sprzeczne samo w sobie.


“W związku z prowadzoną od kilku dni ogólnopolską dyskusją na temat projektu Polskiego Związku Lekkiej Atletyki dedykowanego biegaczom amatorom, i pojawiającymi się nieprawdziwymi informacjami Związek informuje, że krytykowany i analizowany w mediach oraz na portalach internetowych projekt nie jest i nigdy nie był naszym projektem.

Rozumiejąc wątpliwości oraz nieufność środowiska biegowego, które wynikają przy tej okazji, wyrażamy ubolewanie, że nasz przekaz do środowiska był niezrozumiały, za co w imieniu PZLA chciałbym przeprosić.

Pojawiające się informację, że każdy biegacz będzie musiał wnosić opłaty na rzecz Polskiego Związku Lekkiej Atletyki są nieprawdziwe, nigdy Związek nie miał i nie będzie miał takich zamierzeń.

Chciałbym raz jeszcze stanowczo stwierdzić, że projekty Karty Biegacza Amatora i Licencji Biegacza Amatora nigdy nie miały być obowiązkowe, co więcej miały być pakietem świadczeń dla ich posiadaczy. Chciałbym w imieniu PZLA zapewnić  że projekt PZLA będzie konsultowany i bez akceptacji środowiska biegowego w Polsce nie zostanie wdrożony.”
źródło: Oświadczenie

W oświadczeniu z 23.11.2014 roku, czytamy o projekcie PZLA, który został źle zrozumiany. W oświadczeniu z 26.11.2014 projekt jednocześnie jest oraz nie jest PZLA. Zadzwoniłem niezwłocznie do PZLA prosząc o wyjaśnienia, niestety na moje pytanie “Czyj jest ten projekt” Nie otrzymałem oficjalnego stanowiska, które mógłbym Wam przedstawić. Czekamy zatem….