sobota, 21 grudnia, 2024
0
  • No products in the cart.
zawody

Od zera do (pół)maratonu

Napisać historię mojej drogi do sukcesu, to nie było łatwe zadanie. Sporo wydarzeń się na nią złożyło Najlepiej więc, jeśli zacznę od początku.

Muszę się cofnąć do października 2013r., kiedy to zgodnie z obejrzaną reklamą w TV, wstałam z fotela. Była to reklama obuwia sportowego, nie pamiętam jakiej marki. Z telewizora usłyszałam…jak wstałeś z fotela, to przebiegnij pierwszy kilometr, …potem zapisz się na pierwszy bieg uliczny…aż przebiegniesz maraton”… w jednej sekundzie nie biegając wcale, ubrałam się i poszłam pobiegać. Stwierdziłam – tak, Ja przebiegnę maraton!! To miało być moje postanowienie na rok 2014r. i pod wpływem chwili weszłam w internet i zapisałam się na bieg uliczny na 10km – Bieg Niepodległości w Gdyni.

Systematycznie biegając, udało mi się przebiec tam pierwsze w swoim życiu 10km z czasem 49:07. Idąc dalej za ciosem, pojawiła się w głowie misja – półmaraton!
Znalazłam w internecie plan treningowy i stosując się do niego doszłam do 17km. biegu ciągłego. 2 marca 2014r nadszedł długo wyczekiwany dzień – Łeba Półmaraton. 21.095km pokonałam w czasie 1:55:16, tym samym zajmując 3 miejsce wśród kobiet. W trakcie biegu się okazało, że był to trialpółmaraton, czyli przełaj pod górkę, do latarni. Dodatkowo zdobyłam pierwsze miejsce w konkursie przebierańców, za strój greckiego robaka Habungo, za którego byłam przebrana 😛
Wiedziałam, że stawiając sobie za cel maraton, czeka mnie wiele treningów i to wcale niełatwych. Poszukiwałam więc towarzyszy do spędzania czasu “na biegowo”.

Pamiętam dobrze ten dzień. Weszłam do domu i nagle woła mnie mąż, “chodź szybko, to coś dla Ciebie, szukają koordynatorów do różnych miast” (Dzień dobry TVN )…i tak, w trybie natychmiastowym, stworzyłam grupę Night Runners Słupsk.
Wspólna pasja, wspólne treningi, wspólne zawody…
-21.06.2014 – Półmaraton Kobylnica 1:36:16 (1. kobieta)
– 9.08.2014 – Wdzydze Półmaraton 1:42  (6. kobieta)
– 6.09.2014 – Triathlon Przechlewo 3h (19. kobieta)
– 28.09.2014 – PZU Warszawa Maraton 3:18:24 (22. kobieta)
Tutaj się na chwilę zatrzymam. Cel na rok został wykonany. Uzyskany czas przerósł moje najśmielsze oczekiwania…i tak jak mówiłam, że ja tak tylko jeden w życiu chcę przebiec, ten prawdziwy maraton, tylko dla zaspokojenia swojego postanowienia, tak dzisiaj już wiem, że on był jedynie iskierką do wielkiej, życiowej pasji, której tak długo szukałam…

Za nim jednak zaczęło się bieganie, był oczywiście sport blisko mnie…były rolki, jazda konna, kitesurfing, snowboard, narty itp. Ciągle szukałam czegoś dla siebie. Czegoś, co dałoby mi możliwość czerpania  radości z wysiłku, z życia. Zaczęło się to… 19 września 2008roku, kiedy to przeżyłam śmierć kliniczną. Gdy wyszłam  ze szpitala, stanęłam na deszczu płacząc ze szczęścia, że może on na mnie padać. Wiedziałam że moje życie będzie od tej chwili wielką zabawą. Że trzeba łapać wszystkie chwile wykorzystując je do maksimum. Dlatego tak bardzo motywuję ludzi do działania. Chcę ich zarażać potrzebą wytwarzania endorfinek.

Zdarzenie które przeżyłam było następstwem błędu ludzi… “ok. 5 min bez oddechu i bez krążenia. Zapaść.” tak wpisane mam w dokumentacji.
Bardzo długo miałam żal do tych osób, za to co się wydarzyło.. Jednak z perspektywy czasu- wybaczyłam. Może głupio to zabrzmi, ale może powinnam podziękować…bo dostałam nowe życie, a raczej nową szansę spojrzenia na nie.

Miałam w życiu każdą rękę i każdą nogę złamaną, nie ruszam małym palcem prawej stopy do dzisiaj. Urodziłam córeczkę przez cesarskie cięcie, które uratowało moje życie. Następnie przeszłam operację przepukliny pępkowej. Rozerwaną miałam kresę białą łączącą mięśnie brzucha, co wiązało się z wkładaniem jakichś siatek łączących, a to oznaczało kolejne dwie operacje w pełnej narkozie. Także nie, nie zawsze było kolorowo.
Jak widać jakoś się pozbierałam. I co? No można! Można wszystko, jeśli się bardzo chce. Na trasie zawsze mnie motywują osoby o kulach, czy też na wózkach inwalidzkich. Z racji swojej pracy (mgr fizjoterapii, w zawodzie od 13 lat) mam ogromną świadomość, jak bardzo by chcieli być na moim miejscu. Dlatego jeśli mnie zapytacie o czym myślę kiedy mam kryzys na trasie…to właśnie o nich oraz o tym, że cudem jest to, że żyję. Więc nie mam prawa narzekać na zmęczenie.

Jak już wiecie na maratonie się nie skończyło…
– 26.10.2014 – Półmaraton Gdańsk 1:31:35 (1 m-ce w kategorii wiekowej)
– 11.11.2014 to moja pierwsza biegowa rocznica, czyli moje osobiste wielkie święto. Sentymentalny bieg Niepodległości w Gdyni. Tam zrobiłam swoją pierwszą dychę i wiem, że co roku, o ile będę na tyle zdrowa, będę tam startować tak długo, aż pokocham podbieg na świętojańskiej 😉 Czas poprawiłam wtedy o ok.7 min. w stosunku do poprzedniego roku – 41:10.

Niestety. Pod koniec biegu, zakwaszona po jeździe konnej, noga zsunęła się z krawężnika i stało się…naderwałam mięsień smukły. Ponad miesiąc przerwy w bieganiu. Kolejny miesiąc to truchtanie czy raczej chodzenie… 9min/km, przy tętnie 140HR!  Powolutku, powolutku, czasami ze łzami w oczach wracałam do formy, stopniowo zwiększając obciążenie. Pamiętam, że jeszcze 31 października, w Łebie, na trialpółmaratonie, czułam tego przywodziciela. Przebrana za dynię byłam 5. kobietą open, 2. w kategorii wiekowej, z  czasem 1:44:28.
– 21.02.2015r. Gdynia 10km 42:46
– 3.03.2015r. Koszalin 10km (3. kobieta)
– 8.03.2015r. Bieg Biegun z przeszkodami Gdynia
i znowu przerwa. Ledwo sie pozbierałam po kontuzji, to zaatakował paciorkowiec. Angina ropna. 40 stopni gorączki przez 4 dni. Po przebytym wstrząsie anafilaktycznym jestem uczulona na penicylinę. Długo trwało znalezienie odpowiedniego antybiotyku, a ja nie mogłam jeść. Efekt? 5kg w dół!…

– 29.03.2015 – Półmaraton Warszawa – zbyt krótko po chorobie. Startu mi zabroniono, ale nie wytrzymałam. Pobiegłam “treningowo”, w grupie ze znajomymi. Poleciałam 1:55.
– 26.04.2015 – Orlen Maraton, lekarz dalej kiwał palcem, ale jak już byłam z ekipą w Wa-wie to jak tu nie biec?! Czas – 3:20
– 2.05.2015 – Sopot Półmaraton jako pacemaker z balonikiem na 1:55. Cudownie pomagać ludziom w robieniu życiówek!
– 9.05.2015 – Bieg Europejski Gdynia 40:43 (4. w kat. wiekowej)
– 31.05.2015 – Bieg Tura Człuchów 41:41 na 1Okm (6. kobieta, 2. w kat.wiekowej)
– 21.06.2015 – 113km czyli 1/2 IronMan Brodnica Volvo Triathlon (4. kobieta)
– 5.07.2015 – Miastko Hamer 41:50 na 10km ( 3. kobieta)
– 19.07.2015 – Okonek Półmaraton 1:29:40 sek. (1. m-ce)
– 30.08.2015 – Szczecin Półmaraton 1:28:48 sek. (1. m-ce)

Wstałam o 3:00 w nocy, ponieważ o 4:00 trzeba było wyjechać ze Słupska. Po przyjeździe od razu udałam się po pakiety startowe.
Start o 9:00. Od początku byłam trzecią kobieta. Trzymałam się mocno za dwoma dziewczynami z przodu. Mówiłam do siebie “utrzymaj to, to będziesz na podium!!”. Nagle, chyba na 8km, rozwidlenie – na lewo uczestnicy biegu na dychę, a na prawo półmaraton. Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że dwie pierwsze zawodniczki biegną na dychę i skręciły! Nawet nie wiedziałam, że taki bieg odbywa się w tym samym czasie! W ten właśnie sposób zostałam liderką i prowadziłam już do samego końca, wpadając za metą w kamery. Trasa była trudna – sporo podbiegów, bardzo dużo kostki brukowej, dużo zakrętów, na dodatek gorąco… Fakt, że zrobiłam życiówkę do tej pory sprawia, że jestem pod wrażeniem samej siebie.
Siła i zawziętość w dążeniu do realizacji marzeń. Moja podstawowa zasada brzmi – nie stawać i pić, jak tylko dają 😉
Jestem roztrzepana, tak piszę i tak się pewnie czyta. Taki mam charakter. Starałam się napisać najlepiej jak tylko mogłam.
Dziękuję za wszystkie gratulacje, trzymanie kciuków – to bardzo motywujące. Dziękuję!