czwartek, 18 kwietnia, 2024
0
  • No products in the cart.
Bez kategorii

Kącik T1000: By cieszyć się sezonem !

Pewnie się zastanawiacie cóż to za problem cieszyć się sezonem biegowym skoro śniegi w końcu zeszły, lód stopniał a jedynym problemem zaczyna być kolor okularów przeciwsłonecznych do włożenia na nos.
Jako NR cześć z Was biega już kilka miesięcy albo tygodni. Z jednej strony za nami ciężki okres wszechogarniających ciemności i mrozów a z drugiej pierwsze starty w wiosennych imprezach, podczas których większość z Was przełamało swoje bariery, pobiło życiówki i potwierdziło skuteczność takich czy innych planów treningowych.  W ciemno więc mogę założyć, że większość z Was najprawdopodobniej bez mrugnięcia okiem przyjęło by porady o treści „biegaj więcej, biegaj dłużej”, „musisz włączyć do treningu siłę biegową, interwały” itp.
A ilu z Was przyjęło by dobrą radę aby dłużej spać, więcej odpoczywać, zmniejszyć kilometraż ?

I tu dochodzimy do sedna sprawy.
Jeśli się rozejrzycie wokół, to poza wspaniałą energią jaką daje bieganie w grupie NR, zobaczycie osoby które co raz częściej wspominają o bólach, kontuzjach, konieczności pójścia do lekarza czy też po prostu frustruje je brak postępów „na stoperze”.
Mając to na uwadze chciałbym abyście zapamiętali, że należy trenować tylko tyle ile jest konieczne do osiągnięcia celu, abyście wzięli sobie do serca, że odpoczynek jest normalną jednostką treningową,  której nie można zaniedbać ! A wręcz przeciwnie – z głową planować !
fot. Anna Wejman
Pamiętajcie, że odpoczynek może mieć wiele twarzy. Począwszy od „nie dokręcania” tempa w dzień wolnego wybiegania „bo czuję się dobrze”, poprzez umiejętność podzielenia sezonu np. na dwa „szczyty” (wiosna, jesień) z okresem wolnego w wakacje a także co kilkutygodniowego zmniejszenia obciążeń aż na zwykłym śnie skończywszy.
To właśnie w okresie przerw między biegami, w czasie snu, nasze mięśnie odbudowują się z mikrourazów treningowych – rosną, nabierają siły i wytrzymałości.
Nie ma innej drogi do zachowania zdrowia, formy i rozwoju. Praca-odpoczynek, praca-odpoczynek…
Zasadą jest, że im więcej biegamy tym więcej powinniśmy odpoczywać i spać. Cytując słowa znanego trenera: „Na niepowodzenia treningowe sami sobie zapracowujemy. Z motywacją do osiągania doskonałości zwycięża u nas tylko nieumiejętność słuchania własnego organizmu. A skutkiem są: przetrenowanie, choroby i kontuzje.”
Wszyscy biegamy dla zdrowia, lepszego samopoczucia albo/i realizacji celów sportowych. Nie pozwólcie by bieganie zamiast być przyjemnością stało się „tą rzeczą którą muszę zrobić”. Słuchajcie swoich organizmów, nie lekceważcie sygnałów przetrenowania jakimi są: ciągłe zmęczenie, problemy z zasypianiem, rozdrażnienie, zwiększona  zachorowalność na przeziębienia, nieregularny okres, obniżone libido, bóle różnych części ciała, łaknienie cukru, zmiany wagi, biegunka, powiększone węzły chłonne, stagnacja wyników sportowych.
Wg badań naukowców i lekarzy, gdy intensywnie trenujemy, brak snu może zmniejszyć naszą odporność aż o 50%. Dotyczy to osób, które trenują do maratonu i śpią mniej niż 6 godzin. Odporność wróci do normy, kiedy tylko wydłużymy dawkę snu do 8 godzin… Przekonujące prawda ?
Przetrenowanie to „zmniejszona wydolność organizmu spowodowana brakiem równowagi między treningiem a odpoczynkiem”. Szanujcie się, nauczcie się rozpoznawać przysłowiowego „lenia” od prawdziwego zmęczenia i nie dokładajcie sobie wtedy kilometrów i interwałów. Weźcie pod uwagę, że rozpoczynając przygodę z bieganiem, zwłaszcza po długiej przerwie i prowadząc „normalne” życie (praca, dzieci, obowiązki) nie możecie nagle wskoczyć na poziom treningu 5 razy w tygodniu robiąc miesięcznie 200-300km bo prędzej czy później organizm upomni się o swoje a przecież chcemy bawić się wspólnie na różnych imprezach biegowych prawda ? A będzie ich w tym roku co nie miara i chciałbym abyśmy wszyscy w zdrowi i z uśmiechem brali w nich udział.
Po wielu latach uprawiana różnych sportów wytrzymałościowych (kolarstwo, biegi), zaliczeniu różnych kontuzji, wzlotów i upadków, najbardziej cieszę się z tego, że powoli, co raz lepiej (choć daleko mi do ideału) udaje mi się rozpoznawać moment zbliżania się do granicy przetrenowania i odpowiednio na to reagować „wycofką”. Dzięki temu udaje się trzymać organizm w (lepszej lub gorszej) formie i z roku na rok przesuwać tą granicę o oczko dalej notując progres.
Pamiętajcie więc – lepiej dobrze odpocząć, niż źle potrenować.
A jak się nie będziecie słuchać to przyjdzie T-1000 i Was zje 😉
fot. Anna Wejman