35. Maraton Warszawski – Debiut maratoński okiem Rafała
2 x 35 = 42,195 km
Miesiąc wrzesień już chyba zawsze będę kojarzyć z liczbą 35. Dlaczego? Ano dlatego, że w tym miesiącu bieżącego roku skończyłem 35 lat i na dodatek wymyśliłem sobie, że fajnie byłoby przebiec pierwszy w swoim życiu maraton. Który maraton? Odpowiedź jest prosta, oczywiście że chodzi o
35 Maraton Warszawski J.
35 Maraton Warszawski J.
Taki pomysł i skojarzenie nadchodzących 35 urodzin z 35 Maratonem Warszawskim zrodziły się w mojej głowie nieco wcześniej, ale jakoś brakowało mi pewności związanej z tym czy jestem odpowiednio przygotowany i czy zdołam pokonać królewski dystans. Pamiętam, że na jednym ze wspólnych treningów Olek zapytał mnie czy będę startować 29 września w Warszawie? Odpowiedziałem wtedy, że raczej nie, wstrzymam się chyba do wiosny i pobiegnę w Orlen Warsaw Marathon, co skwitował krótko – na wiosnę na pewno nie będziesz tak wybiegany jak teraz, startuj jesienią, dasz radę. To co usłyszałem było logiczne i dało mi do myślenia, ale żeby się upewnić (taki już jestem) i przekonać się o swoich możliwościach postanowiłem zrobić nieco dłuższe 31 kilometrowe wybieganie, oczywiście w doborowym towarzystwie Ani, Olka i Grześka, żeby sprawdzić swoje samopoczucie i jaki jest zapas sił po tego typu treningu. Jak się pewnie domyślacie wszystko zagrało jak należy więc zapadła decyzja o starcie i 150 zł szybciutko poleciało na konto Fundacji Maraton Warszawski.
Zrobiłem mały rekonesans wśród znajomych skupionych wokół Night Runners Płock i okazało się, że między innymi Wojtek i Marek (z którym fajnie mi się biegło sporą część 2 Półmaratonu Dwóch Mostów w Płocku) także będą debiutować i chcą ukończyć maraton w czasie 4h, czyli mamy takie same cele startowe. Oczywiście umówiliśmy się, że pobiegniemy razem, żeby wspólnie się wspierać i motywować w przypadku kryzysu jaki mógł nas dopaść w trakcie biegu.
Na wycieczkę biegową do Warszawy uzbierał się 15 osobowy wesoły autobusik, co prawda nie wszyscy startowali, ale za to mocno nas dopingowali na trasie biegu, za co bardzo dziękuję w imieniu swoim i kolegów.
Dojechaliśmy na jakieś 1,5h przed startem i na szczęście udało nam się szybko namierzyć parking zlokalizowany bardzo blisko Stadionu Narodowego. Szybkie przebieranko w stroje startowe, przepakowanie najważniejszych rzeczy do worków depozytowych no i ceremonia przypięcia numeru startowego.
fot. Maciej Ziółkowski |
Niektórzy z Nas nieco bardziej się doposażyli – wiadomo higiena jamy ustnej i nienagannie biały uśmiech po konsumpcji żeli energetycznych to podstawa 😉 .
fot. Maciej Ziółkowski |
No dobra czas goni trzeba lecieć na stadion. W tak zwanym międzyczasie część ekipy odwiedza „niebieskie budki”, do których na szczęście były umiarkowane kolejki ;). Potem pozostawienie worków w depozycie i lecimy na start.